Ładny dzisiaj dzień się u mnie zapowiada. Słoneczko zagląda do nas od samego rana. Wybieram się na targ, ale nie na ten zielony. Kończą nam się ogórki małosolne. Robię w sezonie na bieżąco. Kiszonych zaprzestałam od tego czasu, jak 3 sezony z rzędu wyrzucałam, bo buzowały. Chociaż czytałam, wiadomo gdzie, że są dobre do jedzenia. Ja nie mam do takich przekonania. Podobno mają za dużo azotu w sobie i dlatego buzują. Tak mi powiedział rolnik na targu. Chociaż powiem Wam kusi mnie, żeby zrobić. Spotkana koleżanka zrobiła i robi ciągle i mówi, że nigdy jej nie buzowały. Wiem już od kogo kupiła.
Ja nie robię, bo ciężko o dobre, każdy się zastrzega, że nie sypie, nie dodaje, a wychodzi jak zawsze...oby Tobie się udały!
OdpowiedzUsuńTo prawda Asiu. Niech sobie gadają, ja i tak nie wierzę. Podejrzewam też, że nie wszyscy stosują karencję.
Usuńcoraz trudniej o zdrowa czystą żywność
OdpowiedzUsuńTen pan co kupowałam dzisiaj u niego ogórki mówił, że takie świeże powinny dwa dni odparować. Od razu po zbiorze nie bardzo nadają się do słoików. Z kolei moja koleżanka moczy dwie godziny w bardzo zimnej wodzie. Tylko jakim cudem kiedyś się nadawały? Tak jak mówisz Notario, że co raz trudniej o coś dobrego
UsuńJakimś wyjściem byłby ogródek działkowy, gdybyś miała... Na wsi mam pod tym względem lepiej, bo mam swoje ogródki większe i mniejsze, czasem aż zarastają, bo nie mam czasu się nimi zająć ;-)
UsuńNie mam takich możliwości. Ale nawet gdyby, to zdrowie już nie pozwala.
UsuńPamiętam takie dobre ogórki, teraz już nie robię, tym bardziej że trudno znaleźć naprawdę dobre do kiszenia.
OdpowiedzUsuńJa też pamiętam te najlepsze z dzieciństwa. Takie za naszego ogródka, jak to się mówiło, tam za chałupą.
UsuńTereniu, co tam u Ciebie ciekawego?
OdpowiedzUsuń